Sebastian Vettel uważa, że Formuła 1 postępuje źle statystycznie przyznając pole position zwycięzcy sprintu kwalifikacyjnego, który "tworzy zupełnie nową dyscyplinę" w mistrzostwach świata.

Sprint kwalifikacyjny po wielu próbach jego wdrożenia w końcu zadebiutuje w F1 w najbliższy weekend. Na torze Silverstone tradycyjną czasówkę zastąpi pół godzinny wyścig na dystansie 100 km. Czołowa trójka kierowców, oprócz punktów w kluczu 3-2-1 otrzyma także symboliczne wieńce, które niegdyś były znakiem rozpoznawczym wyścigów samochodowych.

Kierowcy nie staną jednak na podium i w kronikach statystycznych również nie będzie im zapisywane podium za występ w sobotnim sprincie. Zwycięzca sobotniej rewaluacji będzie mógł jednak liczyć na statystyczne pole position, co od kilku dni wywołuje spore emocje wśród kibiców i kierowców.

Ross Brawn wyjaśniał niedawno, że "po dyskusji z FIA ustalono, że zdobywcą pole position jest kierowca, który staje na czele stawki w Grand Prix".

Sebastian Vettel zapytany o to co myśli na temat przyznawania pole position zwycięzcy wyścigu nie ukrywał, że "jest to błędem".

"Pole position jest wtedy kiedy ktoś uzyska najlepszy czas okrążenia lub najszybsze okrążenie w kwalifikacjach."

"Trochę to zagmatwane. Ale wszystko zależy. Jeżeli będzie to jednorazowy występ, wtedy nie zrobi to żadnej szkody."

"Ale jak w przyszłym roku będziemy mieli 10 takich wyścigów sprinterskich to wtedy będzie to już dziwne. Pole position powinno iść w ręce kierowcy, który najszybciej pokona jednego okrążenie."

"To nowa dyscyplina, której nie było 50 lat temu, a teraz się pojawia. W ten sposób dodajemy tylko jeszcze jedną kolumnę do statystyk."

Sprint kwalifikacyjny ma się odbyć również podczas weekendu na torze Monza oraz podczas jeszcze jednej eliminacji mistrzostw świata w dalszej części kalendarza.

Od początku mówiło się o GP Brazylii, ale losy tego wyścigu są niepewne ze względu na pandemię koronawirusa.